sobota, 9 lipca 2016

Zanim przejedziemy do przyjemnego (czyli do czytania), kilka słów od mnie. Po pierwsze, chwilkę mnie nie było. Tęskniliście, prawda? Nie było mnie, bo wyniki matur i takie tam pożeracze czasu. Po drugie, mam betę. Biedna nie wie, na co się pisze. Mam nadzieję, że ilość potknięć się zmniejszy. Przed państwem Saya Vel Rin (oklaski i owacje). Mam nadzieję że nasza współpraca będzie szła jak po maśle. A teraz miłego czytania!





Rozdział IV


Wysiadł z samochodu rodziców. Był lekko zirytowany. Miał bardzo interesujące plany na wakacje, ale jego rodzice postanowili to zepsuć, zabierając go na wieś. Tylko będzie się nudził. Z drugiej strony to tylko weekend. Całe dwa dni w gospodarstwie. Co on będzie tu robić? Kury doić? Tak w sumie to chyba kur się nie doi. Pewnie znajdą mu jakieś pożyteczne zajęcie, byle nie było to przerzucanie gnoju.
Wyciągnął telefon z zamiarem uruchomienia pewniej fajnej aplikacji, która pokazywała gejów w okolicy. Jak już tu jest, może przynajmniej się rozerwie. Seks przygoda zawsze jest miła. Pieprzyć związki, które i tak kończą się zdradami. Patrzył na telefon, skąd uśmiechało się jego zdjęcie. Dobra, był zajebisty i doskonale o tym wiedział – miał zgrabny tyłek i przyjemną twarz z brązowymi oczami. Już trochę zbyt długie włosy sięgały mu za ucho,choć wolał siebie w nieco krótszych. A jego nogi… tego zazdrościły mu nawet dziewczyny. Brzuch nie był wyrobiony, co go trochę smuciło i non stop przekładał jakieś ćwiczenia na tak pożądany kaloryfer. Dużo biegał, dzięki czemu mógł opychać się bez końca, zachowując szczupłą sylwetkę
Spojrzał na wyświetlacz telefonu i zauważył tylko jedno konto w niewielkiej odległości od siebie. Nie miało zdjęcia, więc jego właściciel, albo był odpychający, albo się ukrywał. Pocieszająca była informacja, że byli w podobnym wieku.
- Synu, chodź tu, przywitaj się z wujkiem. – usłyszał głos swojego ojca.
- Już idę. – odpowiedział, wysyłając hej do osoby bez zdjęcia, która nie była nawet online. Ciekawe co z tego wyjdzie. Miał nadzieję, że jego pokój będzie z dala od stodoły, od której, mówiąc szczerze, waliło.


***


Pędzili przez wieś odrobinę za szybko jak na gust Krystiana. Ciekawy był, dokąd go zabiera. Nim się zorientował byli już poza zabudowaniami i wjeżdżali w otwarte pola.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytał młodszy mężczyzna, próbując przekrzyczeć ryk silnika motoru.
- Nie słyszę Cię. - odkrzyknął  Konrad, choć tak naprawdę nie zamierzał zdradzać miejsca, do którego zmierzali. Mijali właśnie mały zagajnik, jeszcze zakręt… I Krystian zobaczył powalający widok. Morze zbóż w pełnym słońcu, a w samym środku złotych fal jezioro, obok którego się zatrzymali.
- Jak tu pięknie. - zachwycał się tegoroczny maturzysta.
- Nom, tutaj będziesz pływał, albo Cię wrzucę. - odrzekł starszy mężczyzna, po czym się roześmiał.
Krystian pomyślał, że miło by było się do niego przytulić, krajobraz podkreślał już i tak przecież ładny widok, jaki stanowił dla niego Konrad. Nie chciał popsuć tej relacji głupią zachcianką, a trzeba było przyznać, że go polubił.
Starszy z nich wyjął telefon z zamiarem sprawdzenia godziny i powiadomień z Facebooka. Zaskoczyła go jednak informacji z aplikacji, której używał w większym mieście. Za każdym razem, gdy spędzał czas na wsi, zwyczajnie ją usuwał. W miasteczku pojawił się jakiś chętny na seks chłopaczek. Po zdjęciu trzeba mu było przyznać, że wyglądał całkiem nieźle. Lubił takich. Ciekawe czy szukał znajomości na niezobowiązujące spotkanko. Odpisał na wiadomość, jednocześnie dodając swoje zdjęcie. Ogarnie to później, teraz ma przy sobie Krystiana i to z nim pewnie spędzi te wakacje. Miał niewielu znajomych - większość jego kumpli rozjechała się do miast w poszukiwaniu lepszego życia. Tutaj zostały same patole i nieudacznicy… I on starający się pomóc swojej przybranej mamie.
- Dobra, zbieramy się. Jedziemy dalej. - powiedział nagląco Konrad.
- Już? Poczekaj jeszcze chwilę, chcę się napatrzeć. - argumentował Krystian.
- Kiedyś. Teraz wsiadaj na motor, bo Cię tutaj zostawię. - odpowiedział, samemu będąc już na maszynie.
- Dobra, czekaj, gdzie teraz jedziemy? - spytał młodszy mężczyzna, siadając za Konradem.
- Zobaczysz. - powiedział tajemniczym głosem i rozpoczął jazdę. Uwielbiał pędzić na motorze, ale tym razem musiał trochę zwolnić, gdyż wiózł dodatkowo inny, nieziemski, tyłek.


***


Zawrócili w stronę wsi. Minęli dom Krystiana, kierując się niedaleko niego. Stał tam ogromny budynek, który niegdyś mógł uchodzić za namiastkę pałacu. Wysoki na trzy kondygnacje, liczne, bogato zdobione okna. Ściany pokrywała żółta farba, która z czasem zaczęła odchodzić, a nawet odpadać. Na dachu można było dostrzec liczne próby nieumiejętnego łatania dziur. Zatrzymali się przed wejściem.
- Tutaj mieszkam. - powiedział Konrad.
- Fajny dom. - podsumował Krystian, w duchu przyznając, że sam zawsze marzył o podobnym. Temu jednak przydałby się porządny remont. I ogrodnik, cały ogród był zarośnięty.
- Ta, trochę zaniedbany, ale wiesz, jak to jest. Na nic nie ma kasy - odparł smutno starszy - staram się pomóc jak mogę, ale co może biedny student?
- Twoja mama się wszystkim zajmuje? - zapytał zaciekawiony maturzysta.
- No, nie do końca mama, ale po śmierci taty, który też nie był do końca ojcem, jest gorzej. Prowadził firmę, która dobrze prosperowała. Jednak kiedy odszedł, jego wspólnicy oszukali ją, zostawiając na lodzie. - wyjaśnił
- Przykro mi. - odparł smutno młodszy - może Ci jakoś pomogę? Mam w końcu dużo czasu. Oczywiście w pierwszej kolejności jest babcia.
- Naprawdę? - student starał się ukryć zdziwienie w głosie - Chciałbyś?
- No jasne. Przyda Ci się pomoc, w końcu jesteś dla mnie miły - uśmiechnął się. I spędzą z Tobą więcej czasu, dodał w duchu.
- Dobrze, a teraz chodź na tył.
- Po co?
- Zobaczysz.
Przemieszczali się po zaniedbanym ogrodzie w stronę drewnianego budynku.
- Dobra, to nasza rozrywka na teraz - starszy mężczyzna gestem ręki zaprosił Krystiana do środka.
- To stajnia. - odrzekł uradowany, widząc konie już pierwszego dnia pobytu.
- Tak. Ta biała to Strzałka, a ten drugi to Kazik. Nie pytaj, moja mama go tak nazwała. - wytłumaczył.
- Pasuje do niego. - przyznał młodszy ze śmiechem. Kochał zwierzęta. Zawsze marzył o własnym, ale rodzice nigdy nie chcieli mu pozwolić na żadne zwierzątko.
- To co? Jedziemy? - zapytał Konrad.
- Ale że tak teraz? Od razu? Nie umiem. - pisnął maturzysta.
- Nauczę Cię. Na początek daj cukier Kazikowi. - tu podał Krystianowi kostkę, którą wyciągnął, gdy ten gapił się na konie. - Jest starszy i spokojniejszy, łatwiej będzie Cię nauczyć jeździć.
- Ale ja chcę ją… - powiedział smutno młodszy, ruchem głowy wskazując Strzałkę.
- Nie dzisiaj. Jest narowista i jest moja. - wyjaśnił szczerze rozbawiony Konrad. Każdy wolał młodszą klacz, ale ona się do nauki nie nadawała. - Tu masz siodło, teraz nauczę cię podstaw...


***


Wstał rano, nie myśląc w zasadzie o niczym. Dobrze mu było w łóżku. Sięgnął jedynie po telefon, dzwoniąc po obsługę hotelu, by przyniosła mu śniadanie. Zażyczył sobie, by podano je za pół godziny. Sam w tym czasie poszedł do łazienki. Rozebrał się i wszedł do obszernej kabiny prysznicowej, mogącej pomieścić co najmniej dwie osoby. Na przykład jego i Michaele. To były czasy, gdy spędzał z nią czas, poświęcając się wspólnemu myciu i nie tylko. Ech, to nie był czas na wspomnienia. Trzeba było ułożyć plan, zdecydować co dalej. Musiał pojechać na wieś, gdzie ją poznać i wypytać ciotkę dziewczyny. Może ona będzie coś o niej wiedziała.
W międzyczasie przejeżdżał dłońmi po swoim muskularnym ciele. Wiedział, że wiele osób go pożądało, ale nikomu oprócz Michaele nie było dane zobaczyć w pełnej okazałości jego nagą sylwetkę. Idealnie proporcjonalna i delikatnie opalona - pamiątka po wakacjach w słonecznej Francji. Chciałby powrócić do dawnych czasów, miłych chwil na plaży, w winnicach lub w rodzinnej posiadłości w Niemczech. Do spełnienia tych pragnień brakowało tylko jednej osoby.
Jego rozmyślania przerwało przybycie kogoś z obsługi. Czyżby aż tyle czasu spędził pod prysznicem? Owinął się ręcznikiem w pasie i wyszedł sprawdzić, czy jego zamówienie było dokładnie takie, jak sobie tego zażyczył. Spojrzał przed siebie i zobaczył ostatnią osobę, którą widziałby w tym miejscu. To był ten niekompetentny chłopak, z którym miał do czynienia wczorajszego dnia. Jeszcze go nie zwolnili, pomyślał. Tylko jak on się na niego gapił, bo na pewno patrzeniem tego nazwać nie można. Był bezczelny i tyle.
- Oto Pana zamówienie.
- Dobrze, że chociaż nauczyłeś się używać formuły pan - zauważył drwiąco Eryk, wprawiając młodego w zakłopotanie.
- Przepraszam pana za moje wcześniejsze zachowanie…
- I tak powinieneś zostać zwolniony. Nie wiem, jakie konsekwencje zostały wobec Ciebie wyciągnięte, ale z pewnością niewystarczające - przerwał mu starszy, choć wiedział, że przesadza. A co mu tam, i tak z pewnością nigdy więcej nie ujrzy go na oczy. Przynajmniej miał się na kim wyżyć. - I dlaczego się tak na mnie patrzysz? Faceta na oczy nie widziałeś? - kontynuował swoją wypowiedź.
- Nie, tylko Pan… - tu młody zawiesił głos.
- Tylko ja co? Powiedz prawdę, bo znów zgłoszę skargę.
- Jest Pan przystojny. - odpowiedział bez zająknięcia. Ta odpowiedź zaskoczył Eryka. Że niby on się jakiemuś smarkaczowi podoba? Przecież obaj byli facetami.
- Nie obchodzi mnie, co myślisz, ale przykro mi, nie jestem zainteresowany. Zrobiłeś, co miałeś zrobić. Teraz możesz odejść. - potraktował go gorzej, niż zazwyczaj traktuje się obsługę hotelową, ale ten chłopak działał mu na nerwy. Na pewno nie powinien pracować w tym zawodzie. Nadaje się co najwyżej do stania na zmywaku, przyznał w myślach.
- Dobrze, do widzenia Panu - odparł boy hotelowy, najuprzejmiej jak umiał.
- Oby nie nastąpiło to wkrótce - rzucił Eryk, gdy tamten zamykał drzwi. Jedynie wizja smacznego śniadania, które leżało przed nim, poprawiała mu nastrój. I nie zawiódł sie - mieli tu doskonałego kucharza.


***


Siedział już w siodle, choć i tak Konrad prowadził Kazika na lonży. Podstawy ma opanowane, pomyślał starszy, szybko się uczy.
- Dobrze mój uczniu, dajesz sobie radę. - pochwalił siedzącego na siodle Krystiana.
- A ty co? Mój mistrz? Czy może mam ci mówić senpai? - odpowiedział starszemu.
- Od razu wasza mistrzowskość. - zadrwił Konrad.
- Dobrze, od dzisiaj będę miał Cię tak zapisanego w kontaktach! - odparł śmiejąc się.
- Ok, to ja puszczam lonżę mój uczniu, trzeba Cię rzucić na głęboką wodę. - powiedział student, po czym klepnął konia w zad, cmokając i wołając - Galop Kazik, galop.
- Co ty do cholery robisz? - zdążył powiedzieć Krystian, zanim zwierz nie ruszył nagle do przodu. Chłopakowi wydawało się to szybsze i zdecydowanie bardziej niebezpieczne, niż jazda motorem, więc wtulił się w szyję konia. Z boku jednak wydawało się, że Kazik jedynie ledwo przyspieszył i z pewnością nie był to kłus, a co dopiero galop. Konrad wiedział, że zwierze nie jest skore do biegu, dlatego też pozwolił sobie na takie zachowanie.
- O boże ja żyje, ja jadę, o boże ja jadę sam! - zakrzyczał Krystian, po pokonaniu kilkunastu metrów w tym jakże zabójczym tempie.
- Widzisz, nauczyłem Cię jeździć w jeden poranek. - powiedział starszy, lecz pomyślał, że ten koń i tak nigdy nikogo nie zrzucił, a młody nawet nie miał szans na żadne manewrowanie nim. - Siedź luźniej, bo będzie Cię później tyłek bolał. - rzucił jeszcze.
- Aż tak martwisz się moim tyłkiem? - zawołał maturzysta, po czym zorientował się, jak to zabrzmiało i natychmiast spalił popisowego buraka.
- A mam się martwić? - widział reakcje młodego. Ależ on był świętoszkowaty.
Wtem rozdzwonił się telefon Krystiana, który ten wyciągnął, usilnie trzymając się jedną ręką wodzy, gdy koń powoli człapał w stronę siana, które leżało nieopodal.
- Tak babciu, żyję i mam się dobrze. - usłyszał rozmowę Konrad. Pewnie staruszka martwiła się o swojego wnuczka. - Masz zaproszenie na obiad. - powiedział jeszcze Krystian, odkładając telefon. - A teraz pomóż mi zejść, bo ta bestia gdzieś mnie jeszcze poniesie.
- Masz rację. Z Kazika jest bardzo krwiożercza bestia. - zaśmiał się starszy - I z chęcią skorzystam z zaproszenia. - wiedział, że i tak każdy u niego w domu żywił się na własną rękę, bo mama nie miała czasu dla nich gotować. Dodatkowo każdy z bachorów był na coś uczulony albo czegoś nie jadał i trudno było ugotować coś innego niż rosół, żeby każdy mógł coś zjeść. Pomógł zsiąść chłopakowi. Jakież on miał miękkie ręce, pomyślał. Typowy chłopaczek z miasta.
- Dobra to idziemy. Mamy być w ciągu pół godziny. - oznajmił Krystian.
- To chodź. Umyjemy ręce. Za mną marsz. - zakomunikował starszy z mężczyzn.
- Prowadź o wasza mistrzowskość.
Konrad jeszcze popatrzył jak Kazik pożera siano. Ile ten koń je. Jeszcze wypuścił Strzałkę na łąkę. Niech sobie pobiegają, pomyślał. Poszli za stajnie, gdzie z ziemie wystawała stara, ręczna pompa.
- Stań tam i przystaw ręce pod wylot. - zakomunikował Konrad.
- A wtedy co? - zapytał się Krystian. Widział takie urządzenie tylko na obrazkach i w opisach jego książek z dzieciństwa.
- Napompuje wody. - powiedział starszy, po czym chwycił wajchę, to naciskając, to puszczając. Po chwili zaczęła płynąć woda. - Dobra, teraz zmiana. - Krystian nie mógł się oprzeć, opryskując wodą studenta.
- A masz. - powiedział.
- Osz ty niedobry. - zaśmiał się starszy, po czym zaczął gonić młodego. Tamten zaczął uciekać.
Tak dobiegli do wielkiej kupy siana, po czym Konrad rzucił się na Krystiana.
- Mam Cię mój uczniu. - przygniótł chłopaka swoim ciężarem.
- I co teraz zrobisz? - spytał niewinnie młodszy z nich.
- A to. - po czym wziął i pocałował usta chłopaka leżącego pod sobą. Tamten cały się zaczerwienił i tylko wyjąkał - Co jak ty dlaczego?
- Bo mi się podobasz. - odpowiedział starszy. Bał się trochę, jak maturzysta zareaguje, ale c’est la vie. Ma się to, co się chce, albo nic.
-To ty jesteś homo? - zapytał cały czerwony Krystian. W głowie kłębiły mu się tysiące myśli.
- Tak, a co nie podobam Ci się? - zapytał szczerze rozbawiony zachowaniem młodego. Był tak cholernie uroczy.
- Dobrze, ja… ten no muszę na obiad iść. Zadzwonię później. - powiedział, ignorując pytanie Konrada.
- Ok, jak będziesz chciał, to przyjdź jutro.- powiedział student, całkowicie ignorując fakt, że był zaproszony na obiad do staruszki. Trzeba będzie coś samemu upichcić. Ciekawe czy tamten przyjedzie. Musi mu dać czas ochłonąć. W sumie pocałunek po trzech dniach znajomości, to było coś. A on i tak zazwyczaj nie bawił się w coś takiego.
- Dobra to cześć. - powiedział Krystian, po czym najnormalniej w życiu uciekł. Co tu się właśnie odpierdala, zapytał siebie w myślach.


Przybiegł do domu, minął zdziwioną babcię. Gdy wszedł do łazienki, już wiedział, dlaczego była taka zdziwiona. Wszędzie miał siano. Trzeba wziąć prysznic. Nie wiedział co myśleć o tamtej sytuacji. Konrad był… miły i przystojny, w dodatku dobrze mu się z nim rozmawiało. I był gejem. Tak, to była jedna z jego największych zalet. Nie wiedział, czy student nie szuka tylko przygodnego seksu. Bał się odrzucenia albo bycia czyjąś zabawką. Marzył mu się facet, który się nim zaopiekuje, przytuli lub wygada.
- Jak było? - zapytała babcia, gdy tylko zszedł na dól.
- Fajnie. - odparł, choć wiedział, że ją zbywa, ale no cóż, nie chciał jej na razie wciągać w tak śliska sprawę. Po obiedzie zabrał się za koszenie trawy. Idealnie zajęcie do myślenia o tamtej sytuacji. Pod koniec podjął decyzję - pójdzie jutro do Konrada i porozmawia z nim.


***
Po odejściu Krystiana, starszy zastanawiał się, czy maturzysta jutro przyjdzie. Co najwyżej miał pecha, trudno. Wyciągnął telefon. Osoba, której odpisał nad jeziorem, miała czas jutro rano, więc chociaż w ten sposób się rozerwie. Właśnie był online. Ich rozmowa przebiegła typowo dla takich. Kilka ustaleń, kto co lubi, i umówili się na poranek, na zwykłą zabawę, bez żadnych zobowiązań. Resztę dnia spędził, pomagając rodzeństwu w ich obowiązkach domowych. Położył się, nie myśląc o tym, co przyniesie jutro.
Wstał, wziął szybki prysznic, wyprzedzając o kilka sekund jego przybraną siostrę w porannym wyścigu do łazienki. Wtedy też zorientował się, że nie ma pojęcia, jak może mieć na imię jego jutrzejszy partner. Zdarza się, i tak szybko by je zapomniał. Wybrał się na miejsce spotkania.


***


Czekał pod sklepem, tam, gdzie umówił się z tym gościem. Trochę mu się tu dłużyło, a ponieważ nie był stąd, wszyscy ludzie się na niego dziwnie patrzyli. Zauważył chłopaka, który przyjaźnie się do niego uśmiechał. Ale ciacho, pomyślał.
- Hej Konrad jestem, zapomniałem Ci się przedstawić.
- Siemka, jestem Marcel.
-To co, idziemy? Mam lokum. - zaproponował starszy.
- Dobra. - odparł. Miał tylko nadzieję, że będzie w miarę wygonie - nie lubił robić tego w kiepskich warunkach.
Szybko doszli do stodoły, a tam bez zbędnych ceregieli, Konrad pocałował młodszego. Nieziemsko całuje, pomyślał starszy, nawet nie chcąc myśleć, jaki bagaż doświadczeń musiał mieć Marcel. Delikatnie go popchnął, a tamten klapnął na siano, ciągnąc za sobą studenta.
- Masz gumki? - zapytał młodszy.
- No oczywiście. - uśmiechnął się starszy. Ależ on był otwarty. Ciekawe jakby wyglądał w tym sianie Krystian. Po cholerę on teraz myśli o nim?


Teraz coś od autora. Następny rozdział zaczniemy od sceny erotycznej. Mojej pierwszej. Sam jestem ciekaw jak mi ona wyjdzie.

22 komentarze:

  1. Na początku jak ogarnęłam że pojawił się nowy chłobak moją pierwszą myślą była orgia ;)) Ale to raczej wina obejrzanego niedawno Pachnidła. Co do rozdziału to nie spodziewałam się, że akcja potoczy się w tym kierunku ale z pewnością nie mam co narzekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspomniałaś o moim ukochanym filmie. Lubie cię ^^. Staram się wymyślić coś bardziej urozmaiconego niż schemat poznali się>zakochali po dwóch dniach> łóżko

      Usuń
  2. Dobry rozdział :)
    Liczę na to ,że Marcel po tym spotkaniu nie będzie za dużo myślał o Konradzie?
    No właśnie o kim?
    Czy ostatnim fragmencie nie powinien być Konrad zamiast Eryka?
    Gdy się z Marcelem witali.

    Chciałabym żeby okazało się ,że Konrad czuję coś więcej do Krystiana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i nie twierdzę ,że wiem lepiej od autora opowiadania ,ale zawsze może pojawić się błądXD
      Ta myśl starszego o tym jak wyglądałby Krystian na sianie mnie zmyliła chociaż z drugiej strony może tak się złożyło ,że Eryk chciał się przespać z jakimś smarkaczem a miał wspomnienia z Krystianem o.O (dla mnie mało prawdopodobne)
      XD

      Usuń
    2. Albo Eryk sobie wspomina swoje wygłupy...
      Wyprowadź mnie z błędu jeśli to nic nie zdradzi ;-; plis

      Usuń
    3. o dzięki za zwrócenie uwagi wgl nie ogarnąłem .Wkradł się błąd i to wielki.

      Usuń
    4. tam miał być Konrad, nie wiem o czym wtedy myślałem, że taki durny błąd zrobiłem.

      Usuń
  3. Spoko
    Jeszcze jak wchodzili do stodoły to Konrad pocałował MarcelaXD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej, kolejny super rozdział.
    Ten nasz Konrad to chyba jakiś kasanowa( czy jak się tam mówi...no wiesz o co chodzi).
    Oby Krystian zapytał, albo żeby mu ten wyjaśnił, że nie chce związku zanim z nim się prześpi,albo coś. Najgorzej będzie, jak po sexie Konrad powie, że to była tylko jednorazowa przygoda... Martwie się o Krystianka 😭 .
    Wydaje mi się, że ten chłopaczek z hotelu to przyszły partner Eryka. Hmmm, tylko czemu on taki narwany 😵

    PS:;*** ☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺
    Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za miłe słowa, ale nie zdradzę ciągu dalszego :D

      Usuń
  5. I pojawiła się kolejna postać. Teraz to ja już nie wiem kto z kim będzie. Niby pasuje Konrad Krystian, ale czy Konrad byłby w stanie zmienić się tak bardzo dla naszego nieśmiałego chłopaka? Może. Miłość czyni cuda. Nie zawsze, ale dość często. Przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że może Krystian pasowałby do Eryka. Widać, że facet potrafi kochać. Ale chyba nie jest gejem. :( Do tego pojawił się Marcel, któremu na pewno nie podoba się pobyt na wsi. Chłopak może namieszać. Lubię takie postaci. Wszystko olewają, mają duszę buntownika i sądzą, że miłość jest przereklamowana i nie dla nich. Fajny wydaje mi się też ten boy hotelowy. Oj, dzieje się w Twoim tekście. :)

    Powodzenia w pisaniu sceny erotycznej. :))))

    Tutaj małe co nie co dla bety. Wszelkie "pan, pani", "Cię, Ty..." i inne zaimki w tekście pisze się małą literą. Tylko w liście pisze się dużą. Tak samo jak w tekście pokazany jest list. Inaczej pisze się takie rzeczy małą literą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musi się dziać żeby nudno nie było. A co do przyszłych par to niestety nie mogę zdradzić, ale plany już mam

      Usuń
  6. Co ja Ci mogę powiedzieć;) robi się coraz ciekawiej coraz bardziej chce się czytać. Trzymaj tak dalej;)
    Martyna

    OdpowiedzUsuń
  7. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny rozdział?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może w niedzielę uda mi się coś napisać. Niestety miałem ogromne ostatnio kłopoty z komputerem (o dziwo nie odszedł do krainy wiecznych łowów [ave moje zdolności informatyczne]). Ale i tak postaram się jak najszybciej coś napisać.

      Usuń
  9. Ejjj kiedy rozdział?; (

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję,że to tylko przez problemy z komputerem nie piszesz, a nie dlatego że postanowiłeś jednak zniknąć. Zawiódłbyś nas. :(

    OdpowiedzUsuń