poniedziałek, 26 września 2016

Nowy rozdział.
Czym właściwie jest rozdział (jeśli chcesz pominąć epopeję Grissa-eseisty zjedź na dół do właściwego początku)?
Zacznijmy od początku, będąc pod prysznicem, zakończywszy oglądać beznadziejny serial, myśląc o jego zakończeniu. Wiecie Czarodzieje, magia. Pojawiło się w nim, że nie istnieje coś takiego jak pół-zaklęcie, nie istnieją pół środki, mam nadzieję, że nadążacie za moim myśleniem. Skupiłem się na tej idei. Jednakże zakończenie. No cóż, typowe dla seriali, zastosowali pół-zaklęcie, by móc tworzyć kolejne sezony. Jednakże chyba miał słabą oglądalność, bo nie stworzono kolejnego sezonu.  
Przechodząc do sedna. Oglądałem ten serial, oczekując wiadomości z jednego z wielu portali randkowych (Grissowi bardzo samotno. W ogóle jak można pisać o sobie w trzeciej osobie? Jak bym był z wieku XIII albo coś). Wiecie nowe mieszkanie środowisko, kompletny brak znajomości miasta. A tym bardziej ludzi. A to właśnie oni tworzą nasze życie. Poznałem tu jedną bardzo miłą osobę, która obwiozła mnie po mieście i zabrała na niesamowitą kawę. Dobra, kawa była beznadziejna, ale towarzystwo. Pozdrowienia dla tej osoby. Dzięki niej nie siedziałem bez przerwy w moich nowych czterech ścianach. Potem jednak, każdy zajął się swoim życiem, a portale umilkły. Tak spędziłem cały boży dzień, siedząc i łudząc się, że ktoś do mnie na pisze i oczywiście będzie ten jedyny. Życie to jednak nie bajka ani opowiadanie takie jak to które tworze (oczywiście nie sam, tylko z moją ukochaną Betą).
Więc (tak wiem, nie zaczyna się od więc także więc) postanowiłem poświęcić się chociaż trochę bardziej pisaniu. Pozwala mi to przelać i uporządkować myśli, które obecnie cwałują jak stado koników Pony, które rzygały tęczą na myśl o nowym Rozdziale w moim życiu. Tylko pytanie, czy ten Rozdział się zaczął?




Rozdział VII


Gdy Krystian wrócił do domu, usiadł przed komputerem. Wiele rzeczy nie dawało mu spokoju. W głowie kłębiły się nie pokorne myśli. Co dalej? Dostanie się na studia, czy babcia da sobie radę sama, co z Krystianem. Każda była innej rangi. A przeważał nad nimi strach przed samotnością. Ona go dobijała. Myśl, że resztę życia spędzi sam. Podszedł do lustra i spojrzał w nie. Co było z nim nie tak? Dlaczego zawsze jego to spotykało? Czy wszyscy liczyli tylko na sex? A może to on liczył na coś więcej ? Nie wiedział. A jego rozważania zostały przerwane tradycyjnie przez babcię.


- Krystiaan, ciasto na stole, czekoladowe z lodami talię jak lubisz - zawołała starsza kobieta z dołu


- Przyjdę za chwilę - odkrzyknął.


- To ci przyniosę, bo się rozpuszcza - babcia wiedziała, że on teraz nie powinien być sam. Ach młodzi...


Krystian usłyszał kroki babci na schodach. Wiedział, jak bardzo staruszka się martwi, i że nie oszuka jej jakimś tak kłamstwem. Ku jego zdziwieniu kobieta weszła do pokoju, postawiła deser na biurku i wyszła, nie pytając się o nic. Głupio mu się zrobiło - poczuł, że jego zachowanie ja krzywdzi. Babcia jednak wiedziała o całej sytuacji. No może bez konkretnych szczegółów. Wzięła telefon domowy i wykręciła jeden z nielicznych numerów, które znała na pamięć.


- Basia. Wiesz, po co dzwonię - nie czekała nawet na odpowiedź po drugiej stronie.


- Tak, nasze dzieci znowu coś wymyśliły - odezwał się w słuchawce głos mamy Konrada.


- Znasz szczegóły? - dopytywała się drugiej kobiety.


- Niestety nie - w jej głosie pobrzmiewał smutek i troska o dwóch młodzieńców.


- To u mnie czy u ciebie, kochana? -zaproponowała babcia Krystiana.


- U mnie. Łatwej będzie wciągnąć Krystiana do mnie niż Konrada do ciebie - natychmiast wyjaśniła


- Za pół godziny?


- Dobrze, to jesteśmy umówione -powiedziała pani Basia uradowana. Nie chciała, żeby Konrad stracił jednego ze swoich nielicznych kolegów. Odłożyła słuchawkę.


- Dzieci, będziemy mieć gości.


- Hurra- rozległo sie wśród nich, a optymizm w głosie rósł odwrotnie proporcjonalnie co do wieku, a Konrad wcale się nie odezwał.


- Ogarnąć salon - wydała rozkaz pani Basia niczym generał na polu bitwy - Konrad do mopa, młodsi nakrycia dla nas plus dwie osoby, najmłodsi odmaszerować, żeby nie przeszkadzać starszym.

-Tak, jest - odkrzyknęły dzieci zabierać się za sprzątanie. Jedynie Konrad z niewyraźna mina poszedł szukać mopa. Przez te posiady straci jedyną okazję, żeby poczytać.



Babcia znów gdzieś go ciągnęła. Kazała mu ubrać bardziej wyjściowe ciuchy, bo idą na kawę. Na szczęście nie kazała mu ubierać garnituru. Do rąk wręczyła mu blachę z ciastem.


- Chodź za mną - powiedziała


- Dobrze babciu - odpowiedział Krystian. Nie podobał mu się kierunek, w którym zmierzali. Akurat tam najmniej chciał przebywać - babciu czy my idziemy do pani Basi? - zapytał z nadzieją, że jednak jest inaczej.


- Oczywiście słonko, dawno u niej nie byłam - uśmiechnęła się niewinnie.


- Nie mogę zostać w domu i czytać? - ostatnim argumentem chciał wymigać się od spotkania.


- Nie możesz, masz iść ze mną. Koniec dyskusji - zarządziła kobieta.


- Ale po co?- dopytywał się Krystian.


- Nie marudź, tylko chodź i patrz, jak trzymasz ciasto, bo je jeszcze rozwalisz - napomniała go babcia.


- Dobrze, już dobrze - jednakże w głowie kłębiły się różne myśli. Pewnie będzie tam Konrad i co wtedy? Przecież on jest taki, taki, aż trudno ująć słowami.




Nim się zorientował, doszli do domu pani Barbary. Babcia nacisnęła dzwonek 3 razy.


- Wiesz Krystianie, to nasz sygnał. Listonosz zawsze dzwoni dwa razy a ja trzy, więc wie, że to ja, a nie jakieś natręty z kółka różańcowego albo, co gorsza – jehowi. Drzwi się otworzyły, stała w nich pani Basia


- Wchodźcie, chodźcie do środka stół już nakryty- oznajmiła kobieta.


- Chodź Krystian, nie ociągaj się, bo cię zostawię za drzwiami - powiedziała staruszka. On najchętniej właśnie tam by został, nie musiałby patrzeć w twarz Konradowi. Jednakże narastała w Nim ciekawość. Jak on się zachowa? Czy naprawdę jest takim zimnym draniem, jak mogłoby się wydawać?


- Konradzie zejdź na dół. Goście przyszli - zawołała pani Basia. Chłopak wiedział, że zejść musi, jednak wolał odkładać tę chwilę, najlepiej w nieskończoność. On tam będzie. Choć miał służyć jako zwykła zabawka, coś go intrygowało w tym chłopaku z miasta. Był inny od wszystkich, których do tej pory spotkał. Pamiętał jednak wyraz jego twarzy, gdy zauważył go z tamtym chłopakiem, którego imienia nawet nie pamiętał. A Krystian tu był i wrył mu się w pamięć. No cóż, "co ma być, to będzie". Po tych słowach, wypowiedzianych półgębkiem, by nikt nie usłyszał, Konrad wyprasował rękoma leżące na jego nogach spodnie i ruszył na dół.



Rozmowa przy stole wyjątkowo się nie kleiła. Młodsza część rodzeństwa przyszywanego Konrada rozbiegła się po domu. Najstarszy jednak został przy stole tak, jak nakazywało dobre wychowanie, nie mówiąc już o karcącym spojrzeniu matki, gdy tylko próbował się podnieść z krzesła.


- Jak ci poszła matura Krystian?- próbowała zagaić rozmowę pani Basia.


- Dobrze proszę pani nie za dobrze ani nie najgorzej - powiedział Krystian, starając się skupić wzrok na kobiecie. Koło niej siedział Konrad, a jego najbardziej chciał unikać, co było trudne, gdyż tamten wpatrywał się w niego. Cały czas. Raz zatrzymał wzrok na nim, ale jego twarz nie wrażała żadnych emocji. Istna pokerowa twarz. Pewnie jest palantem, który szuka kogoś tylko po to, by się zabawić. Ta myśl nie pozwalała mu skupić się na rozmowie.


- A Konrad tak ładnie zdał maturę - przypomniała babcia- pamiętam, jak mi się chwaliłaś Basiu.


- Prawda, prawda. Co nie Konrad?


- Tak mamo... - powiedział chłopak, po czym od razu zamilkł i wrócił do gapienia się na Krystiana.


- Basiu sok się kończy, chodźmy do kuchni - starsza kobieta ponaglająco spojrzała na przyjaciółkę.


- Ja pójdę - zerwał się Konrad z krzesła.


- Oj siedź synu i zabawiaj gościa - powiedziała pani Basia, wstając od stołu.



Obie kobiety wyszły do kuchni, a przy stole nastąpiła cisza, zakłócana jedynie brzęczeniem muchy. To milczenie trwało, dopóki kobiety nie wróciły. Oczywiście z sokiem.


- Oj pewnie się nudzicie tutaj z nami - powiedziała pani Basia- może pójdziecie do pokoju i pogadacie na wasze tematy?


- O, to dobry pomysł - kontynuowała babcia - a my zajmiemy się własnymi sprawami.


I ty Brutusie przeciwko mnie? Pomyślał Krystian. Ale cóż jak starsi każą, to co robić?


Konrad wstał z krzesła. Jeszcze żaden chłopak nie wszedł do jego pokoju, oczywiście jego znajomych z dzieciństwa nie wliczając. To była jego strefa prywatna i to ściśle. Tu trzymał pamiątki z całego życia, także z tego odległego, sprzed poznania nowej mamy. On będzie pierwszy, i miał nadzieję, że ostatni. Krystian powoli stąpał za Konradem, żałował, że nie udało mu się uciec. Ciekawe jaki miał pokój. Starszy właśnie otwierał drzwi. Gestem zaprosił go do wejścia. Młodszy wszedł i zobaczył, że jest tu niebywały porządek. Wszystkie rzeczy leżały na miejscu, nigdzie nie było ani grama kurzu a w koncie na stojaku stała gitara. Konrad zasiadł na obrotowym krześle przy biurku, młodszemu zostawiając jedynie miejsce na łóżku - równiutko zaścielonym.

Dziwił go ten porządek. Nie pasował do takiej osoby jak on. Raczej spodziewał się rozrzuconych ciuchów i przewróconego śmietnika, z którego wysypywały się brudne chusteczki, użyte w wiadomym celu. Ale nie. Tu panował bezgraniczny ład i porządek. Nawet klawiatura nie nosiła znamion użytkowania. Monitor także był bez smug. Kontrastowało to z nieładem w pozostałych częściach domu.


Siedzieli w milczeniu. Krystian nawet nie widział, od czego mógł zacząć jakaś rozmowę. Nawet wątpliwe czy tamten chciał prowadzić jakąkolwiek dyskusje. Jednak o dziwo tamten pierwszy rozpoczął.


- No więc, a propos ostatniego naszego spotkania…


- Byłeś trochę zajęty ruchaniem innego, wiec stwierdziłem, że nie będę wam przeszkadzał. -Sam nie wiedział, dlaczego tak chamsko mu odpowiedział.


- Chciałem cię przeprosić, ale jeśli tak to przedstawisz... - zmieszał się Konrad, nie wiedział, dlaczego podjął ten temat.


- Dobra, sam nie wiem, czego oczekiwałem od ciebie, ale jedno pytanie ok?- sam już nie wiedział, o co Krystian może się zapytać - Czy ja też miałem być na jeden raz?


- Na początku tak… -odpowiedział Konrad. Na te słowa młodszy wstał i chciał wyjść. Starszy złapał go za rękę.


- Puść mnie - wysyczał przez zaciśnięte zęby Krystian.


- Zaczekaj... chcę to wyjaśnić. Jedynie z początku… a potem...- tu urwał.


- A potem co?- zapytał młodszy i na chwile przestał się szamotać.


- Polubiłem cię - przyznał starszy, po czym przytulił chłopaka. Jest taki miękki, pomyślał, jak wtedy z dnia na stacji.


- C...co robisz - zająknął się Krystian.


- Podobasz mi się i chyba tego potrzebowałeś. W sumie jesteś wyjątkowo mięciutki - powiedział, lekko się uśmiechając i po raz pierwszy widział, jak rozpromienia się twarz młodszego z nich.
- N..nie wiem co powiedzieć…


- Proszę o wybaczenie mały…mogę cię o to prosić? - zapytał Konrad


- Nooo tak… ale nie mów, że jestem mięciutki, bo cię kopnę - powiedział Krystian, jego serce biło jak oszalałe. Co TA sytuacja w ogóle miała znaczyć? Było dziwnie, ale jeszcze jedno uczucie przebijało się. Poczucie bycia potrzebnym komuś. Dawno tego nie czuł. Tak jakby mógł zdobyć cały świat, jedynie będąc w jego ramionach.




Dostałem od anonima Krystian z Konradem

11 komentarzy:

  1. Ech tak szybko i już trzeba było drania pomęczyć:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dostałem taki fajny obrazek :D, nie miałem wyjścia xd

      Usuń
  2. Super się czyta😍😍 Chce więcej 😍 Kocham Cię 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Babcie kontratakują i im wychodzi, choc jka dla mnie mógłbyś sytuację przy wejściu bardziej rozbudować, więcej emocji wsadzić, żeby nie było jest dobrze podoba mi się...
    Co do sytuacji przy stole nie dałoby się tego chyba przedłużyć to wtedy byłoby sztucznie więc jest dobrze i tak prawdziwie. Za to mam zastrzeżenie co do długości rozmowy w pokoju, mogłaby być dłuższa, albo chociażby więcej opisów emocji, jka dla mnie była za krótka, jednakowoż całosc super i naprawdę się fajnie czytało.

    Griss tulam Cię słodziaku i mam nadzieję iż znajdziesz kogoś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za konstruktywny komentarz, sam nie wiem sytuacja z końca prawie wzięta z życia, więc nie uważam ją za zbyt krótką. Piszę dalej

      Usuń
  4. To babcia i Basia zaatakowały. Popieram je. Trzeba było coś z tym w końcu zrobić. I jak widać udało im się to.
    Krystian jest mięciutki. Hahaha. Dobre. Już widzę jak obrzuca mnie piorunującym spojrzeniem. :DD

    A teraz kilka błędów które znalazłam.
    "W głowie kłębiły się nie pokorne myśli." Niepokorne, pisze się to słowo razem.
    "Czy wszyscy liczyli tylko na sex" Seks.
    "Krystiaan, ciasto na stole, czekoladowe z lodami talię jak lubisz" takie jak.

    "na miejscu, nigdzie nie było ani grama kurzu a w koncie na stojaku stała gitara." w kącie. Bo jest kąt w pokoju.
    Jeszcze coś było, ale uciekło mi to.

    Co do tego co napisałeś na początku. Fakt, życie to nie opowiadanie. A na początku zawsze jest trudno. Mam nadzieję, że wszystko Ci się ułoży. I znajdziesz nie tylko dobrych przyjaciół, takich prawdziwych na dobre i na złe i kogoś jeszcze. Życzę Ci tego. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za wyłapanie wszystkich błędów. Co do układania sobie życia, no to jakoś to idzie. Ale wciąż źle, byle do przodu.

      Usuń
  5. Hej kiedy bedzie kolejny rozdzialik??

    OdpowiedzUsuń